Ochraniacze do łóżeczek wiele mam zakłada zbyt wcześnie. Wiem, że ładnie wyglądają a łóżeczko musi być w pełnej krasie jeszcze zanim maluch przyjdzie na świat, ale noworodek nijak nie przesunie się w łóżeczku, ani nie przewróci się na bok. Nie ma więc najmniejszych szans na dosięgnięcie szczebelków i uderzenie się w główkę. Zabezpieczenia takie stanowią natomiast kolejny materiałowy element, których u małego dziecka powinno być możliwie jak najmniej, aby minimalizować ryzyko uduszenia – jeśli bowiem dziecko, z różnych przyczyn zostanie przykryte materiałem, nie będzie w stanie samodzielnie się wydostać.

Ochraniacze do łóżeczka – kiedy?

Jeśli Twoje dziecko sprawnie przemieszcza się z boku na bok i potrafi chwytać i lokalizować przedmioty to możesz zamontować ochraniacz w łóżeczku. Nie zwalnia Cię to jednak z troski, czuwania i kontroli.

Powiedziałabym, że u mnie ochraniacze na łóżeczko zarówno się sprawdziły jak i nie. Starszy syn gdy nauczył się przekręcać wędrował po całym łóżeczku, nieustannie uderzając w coś głową. U niego więc całe łóżeczko wokół było szczelnie osłonięte miękkimi ochraniaczami. W przypadku mojej młodszej pociechy ich zakładanie mijało się z celem. Miał on bowiem główkę zawsze na poduszce, jednak znajdował najróżniejsze sposoby na wystawienie nóżek pomiędzy szczebelkami, niekiedy dość mocno przesuwając osłony. Wolał więc spać bez nich.

Z założenia ochraniacze do łóżeczka mają chronić dziecko przed uderzeniem i w przypadku większości maluchów tę funkcję spełniają. Składają się często z gąbki lub innego miękkiego wypełnienia obszytego miękką bawełną. Umieszcza się je w wezgłowia łóżeczka po trzech stronach, wypełniając nim około połowy długości ścian.