Misie, króliczki, kotki, pieski i wiele wiele innych, a to co je łączy to to, że są pluszowe. Każdy kto nie wie, co ma dziecku kupić wybiera maskotkę. Najczęściej dzieci posiadają jeszcze niezłą kolekcję po rodzicach, dostają na różnych uroczystościach, okazjach plus mnóstwo od rodziny i znajomych, w rezultacie gdy nasze dziecko jest w wieku przedszkolnym możemy otworzyć sklep.

Pluszaki kochane są

Tak, a jak rodzice chcą nieco zmniejszyć ich ilość, trochę oddać to wszystkie są kochane i potrzebne, wówczas dzieci potrafią wepchnąć ich tyle do łóżek, że właściwie nie wiem jak tam potem śpią. Mały apel to osób, które kupują dzieciom prezenty, żeby mieć cokolwiek: „spytajcie rodziców, a nie kupujcie pierwszej lepszej maskotki”. Czasem łatwiej na szybko, ale naprawdę ciężko później ograniczyć jakoś ich ilość.

Pewnie każdy z nas ma ukochanego misia z dzieciństwa. Ja w przypadku moich dzieci wskaże je bez kłopotu. Jednak w łóżkach mają co najmniej po 10 różnych mimo iż najukochańszy i najważniejszy jest jeden z nich. Ten, którego po omacku szukają gdy przebudzą się w nocy. Ten którego szuka mój dwulatek, w środku nocy gdy wchodzę bo słyszę, że płacze i mówi „mama nie ma misia”. Więc po co im te wszystkie misie? Bo każdy był od kogoś, każdym się w coś bawiły, każdy jest kochany, każdy jest częścią ich pokoju i należy do nich.

Pluszowe zabawki, maskotki zawsze stanowiły i będą stanowić ważny element dzieciństwa. Z całą pewnością wszystkie dzieci je kochają. Musze jednak przyznać, że obecnie ich ilości zrobiły się niezliczone i napływają do domów gdzie są dzieci wręcz ogromnymi falami. Ja jako matka byłabym wdzięczna za częściowe tego procesu ograniczenie, a jak się nie uda to trudno, w końcu zaczną robić za materac w łóżku, przecież są mięciutkie.